Moje doświadczenie

Nie potrafię zrozumieć dlaczego wiele osób pracujących energią, które mówią o sobie uzdrowiciel programują pacjentowi życie do przodu twierdząc…, że wydarzy się w nim coś smutnego. Tak, zaczynam tu, od smutnego zapisu „rzekomego uzdrowiciela’’ w duszy pacjenta. Tym energetycznym zapisem wprowadza on lęki i pacjent z tymi lękami mierzy się każdego dnia.  Pacjent nie jest w stanie sam sprawdzić ani stanu swojej duszy, ani zapewnień „uzdrowiciela”, że np. będzie się on, wraz ze swoją grupą wspomagającą, za niego głęboko modlił itd. Czy zatem warto się bać i wiązać z uzdrowicielem, który nie leczy, tylko wiąże ze sobą energię pacjenta i z niej korzysta, jednocześnie osłabiając go lękiem? Właśnie będąc pod wpływem lęków pacjent prosi o pomoc i wciąż płaci za proces swojego uzdrawiania! Czy tak powinna wyglądać pomoc osoby pracującej miłością?

A jeżeli uzdrowiciel programując duszę pacjenta na przyszłość mówi, że wydarzy się coś cudownego, wspaniałego dla pacjenta określając przybliżony czas tego wydarzenia i to się nie zadzieje, to cóż można usłyszeć? Zapewne poznałeś/łaś nie jedną taką odpowiedź, że „to jeszcze nie ten czas, że jednak wkrótce to się wydarzy” itd.

Nie twierdzę, że wszystkie osoby, które mówią o sobie uzdrowiciel, mistrz są na niskim poziomie duchowości. Jednak niektórzy z nich w oparciu o zdobywane przez siebie finanse budują swój dom na ziemi, oparty na przepychu i bogactwie. Pacjent jest tu tylko maszynką do pomnażania finansów, im dłużej jest prowadzony przez „mistrza”, tym jest to korzystniejsze. W swoim życiu poznałam zarówno osoby pracujące ciemną energią, jak i też czyste osoby energetyczne.  Poznałam ich pracę – sama posiadam wiele dyplomów i certyfikatów ukończenia różnych kursów i stąd wiem, że warto pomagać ludziom właśnie z najwyższego poziomu duchowości, który jest oparty na bezwzględnej miłości Boga do człowieka.

Zostawmy codzienne lęki za sobą, kochajmy życie sercem, duszą i ciałem. Poczujmy każdego dnia moc i wiarę w siebie i w swoją przyszłość. Nikt nam nie obiecywał, że życie będzie tylko bajką, że nasza odpowiedzialność za siebie i swoje ziemskie życie będzie spoczywała wyłącznie na rodzicach. To my tu jesteśmy, to my chcemy żyć pełnią szczęścia i dlatego to „my” Ty weź w swoje ręce i spotkaj się ze mną.  Najważniejsze jest nasze pierwsze spotkanie i wzajemne zaufanie.  Będzie mi dużo łatwiej wejść z Tobą na Twoją właściwą, uzdrowioną drogę życia, pełną rozwagi, nadziei i wiary w siebie.